To jest Sparta, proszę ja Was. To jest grudzień w państwie Pe, klimat coraz bardziej umiarkowany.
Przez to całe niedoświetlenie, przez przesilenie, przez wysoką wrażliwość, nie jest tu ludziom łatwo żyć. A do tego koniec roku, nieprzelewki, zmagamy się z pytaniami fundamentalnymi dla pierwszego świata, w tym z najważniejszym: jakie masz plany na Sylwestra?
(Ja na przykład karocą z dyni popierdalam na bal)
To jest czas decyzji i zmagań ontologicznych. Czy można zejść z tabletki na półtabletkę? A może życie beztabletkowe na Ziemi jest możliwe? Nie ma na to dowodów naukowych, ale nadzieja umiera ostatnia.
Po magii świąt, która zamienia język polski w jakąś sakralno-ekstremalną papkę, kiedy każdy konflikt nazywa się „sporem”, każda kolacja „spotkaniem przy stole z bliskimi”, następuje terror podsumowań. Dziesięć najlepszych książek według tygodników i blogerów, spokojnie jakieś 90 pozycji, z których nie czytałam 88. Ranking płyt roku. Ranking wydarzeń. Ranking rankingów.
Nie wyrabiam już od tego, co mnie ominęło, zaczynam blokować wszystkie powiadomienia.
I orientuję się, że półtabletka to będzie jednak za mało.
No ale, drodzy Spartanie, wszystkiego w życiu nie da się, no, nie da się mieć, co nie? Trzeba się cieszyć, tym, co jest i tak dalej.
W ramach cieszenia się jadę na bazar i tam kupuję tonę warzyw, bo przeczytałam, że mikrobiom w moich jelitach ma moc dawania mi szczęścia. Spotykam tam (na bazarze, nie w jelitach) Ukraińca z wielkim uśmiechem, który sprzedaje kiszonki z rzepy i rzodkiewek. Częstuje mnie tymi rzodkiewkami wielkim drewnianym widelcem i to jest bardzo smaczne, on się śmieje, mi smakuje, rozważam możliwość romansu z nim, ale trochę zimno i nie ma, jak sprawy pociągnąć, więc wracam do domu. Jest super, mój mikrobiom już zaczyna wspomagać serotoninę, tylko, że dom puściutki, w tym roku syn z tatą, normalnie by coś się działo, ale się nie dzieje.
To nie jest tragedia przecież, ja i mój szczęśliwy mikrobiom zostaniemy tu razem na Sylwestra. Nigdzie nam się nie chce iść, bo mieliśmy nadzieję spotkać się z kimś, kto się spotyka z kimś innym. Za oknem szesnasta w nocy. Nagle chcemy zdrzemnąć się do wiosny lub chociaż przestać czuć tak bardzo, jak nam jest to dane.
No dobra… to jest trochę Sparta jednak, ten grudzień.